Zamek
Lietava to dłuższa przeprawa. Na mapie wydawał się to niezbyt odległy punkt od
Rajeckich Teplic. I był,
gdyby nie przewyższenie terenu J
Początkowo wybraliśmy
się na spacer na Skałki, który okazał się niezłą wyrypą, zwłaszcza dla
6-letniego dziecka. Słowacy nie przejmują się specjalnie wygodą turystów, tzn.
jeśli decydujesz się wyjść na szlak to twoja sprawa czy dasz sobie radę na
podejściu, na szlaku i zejściu. Szlaki są bardzo dobrze oznakowane, w granicach
miasta nawet na górze można natrafić na ławeczki. I w zasadzie na tym koniec
udogodnień.Podejścia w Małej Fatrze są strome, a szlaki poprowadzone w linii spadku zbocza, więc niektóre podejścia kończyły się podpieraniem o drzewa, żeby nie zsunąć się w dół. Jednak, gdy uda się już podejść i wyjść na odsłonięte miejsca, można zachwycać się widokiem na kolejne pasma górskie, zamki , przycupnięte w dole wioski. Słowacja ma wiele uroku, jest dużo wolnej przestrzeni, nie ma tłoku i przesadnego ruchu .
Zejście w dół po
zachodniej stronie odbywa się mniej stromym stokiem, przez przepiękne łąki. Jest
tu mnóstwo ziół, kwiatów, kolorowych ostów. Wokół pachnie , a łąka tętni życiem.
Zeszliśmy do wioski
Lietavska Svinna skąd czekało nas wspinanie się najpierw nasłonecznionym
stokiem, potem przez rzadki las, do ruin zamku Lietava. Trochę się
namęczyliśmy nim w końcu zobaczyliśmy kamienne mury tej budowli. Robimy sobie
kilka zdjęć na biało-zielone szczyty Małej Fatry. Zamek jest ogólnie dostępny,
wtedy pracowali na nim archeolodzy. Jak zwykle – wchodzi się na zamek na własną
odpowiedzialność, więc trzeba uważać. Na dziedzińcu mały straganik z naczyniami
wypalanymi w glinie, a z boku mały warsztat garncarski. Moje dziecko zajęło się
pomaganiem garncarzowi. Kupujemy też tutaj pamiątkową
monetę.
Drogę zejściową z
zamku wybraliśmy inną niż wejście. Szliśmy przez bardzo rozległą łąkę
‘skoszoną’ przez owce. Te ostatnie obserwowały nas pilnie stojąc w cieniu
rozłożystych drzew. Tylko turyści mogli wystawiać się na to słońce i skwar
JZeszliśmy do miejscowości Lietava licząc na to, że zabierze nas autobus do Rajeckich Teplic. Było to błędne założenie, więc ruszyliśmy do drogi Martin – Rajeckie Teplice. Dziecko już było bardzo zmęczone. Całe szczęście droga po płaskim terenie przez las szybko kończy się w miejscowości Porubka, przez którą ,niestety ,pójdziemy jeszcze dość długo . Przystanek jest przy ruchliwej drodze pod cementownią. Całe szczęście autobusy, mimo soboty, jeżdżą dość często i w miarę szybko dostajemy się do Rajeckich Teplic.
Wyprawa do zamku
Lietava była przede wszystkim ciekawym widokowo, długim spacerem . Zapach
tamtych łąk pamiętam do dziś J
Komentarze
Prześlij komentarz